rym uczyły się dziewczynki i zawołała z minką rozpromienioną:
— Patrzcie, co wam przynoszę! Prawda, jakie śliczne kwiateczki.
To mówiąc ukazała cały snop zawiniętych, nawpół opadłych kwiatów.
— Zerwałam je dla was, żebyście postawiły na stole i żeby wam tu pachniało jak w ogrodzie.
Kamilka i Madzia spojrzały na siebie z uśmiechem. Ogarnęła je wesołość na widok tej zmiętoszonej zieleni i triumfującego wyrazu Stokrotki. Roześmiały się na głos, widząc ją zasępioną i przygnębioną, gdy łodygi opadły z fartuszka na podłogę. Stokrotka stała nad niemi bez ruchu z buzią na wpół otwartą i patrzyła na śmiejące się dziewczynki, nie mogąc zrozumieć co się stało.
— Gdzieżeś narwała tyle kwiatów? zapytała wreszcie Kamilka.
— W waszym ogródku — odpowiedziała Stokrotka.
— W naszym ogródku! — zawołały obie siostry z przerażeniem.
— Tak, zerwałam wszystkie kwiaty i nawet pączki.
Dziewczynki nie miały już ochoty do śmiechu. Stokrotka sprawiła im niechcący ogromną przykrość, zamierzały bowiem ofiarować matce na imieniny olbrzymi bukiet
Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/28
Ta strona została uwierzytelniona.