z kwiatów przez siebie wyhodowanych. Za dwa dni właśnie przypadały imieniny, a oto cały zamiar spełzł na niczem. Nie miały jednak odwagi czynić wymówek Stokrotce która była pewna, że im zrobi przyjemną niespodziankę. Mała dostrzegła jednak strapienie, malujące się na twarzach obu siostrzyczek, zrozumiała że stało się coś złego i poczęła głośno płakać.
Madzia przemówiła wreszcie w te słowa.
Moja Stokrotko kochana, przestrzegałyśmy cię nieraz, że nie powinnaś niczego dotykać bez pytania. Poniszczyłaś nam wszystkie kwiaty i zrobiłaś nam tem wielką przykrość, bo chciałyśmy z nich ułożyć wiązankę dla naszej mamusi, a teraz nie mamy nic do ofiarowania jej na imieniny.
Stokrotka płakała coraz rzewniej.
— Nie gniewamy się na ciebie — odezwała się Kamilka — wiemy, że nie zrobiłaś tego w chęci dokuczenia nam, ale pragnęłaś naszej przyjemności, widzisz jednak jak to brzydko jest nie słuchać starszych.
Stokrotka płakała wciąż i szlochała zcicha.
— Pociesz się i uspokój, moja maleńka, — rzekła Madzia całując Stokrotkę, — widzisz przecie, że jesteśmy dobre dla ciebie...
— Tak, tak, jesteście aż nadto dobre, — mówiła Stokrotka przez łzy — ale zasmuciłam
Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/29
Ta strona została uwierzytelniona.