dziewczątka udały się do ogrodu, żeby sprawdzić na miejscu rozmiar klęski.
— Może pozostało jeszcze trochę kwiatów — myślała Kamilka — gdybyż przynajmniej starczyło chociaż na małą wiązankę.
Niestety, nic nie ocalało. Obie siostry patrzyły ze smutkiem na swój pusty ogródek. Stokrotka miała ochotę do płaczu.
— Niema rady — szepnęła Madzia. Musimy postarać się o jakiekolwiek rośliny, które rozkwitną później.
— Kupcie kwiaty za moje pieniądze — zawołała Stokrotka — mam trochę w skarbonce.
— Zachowaj je dla ubogich — odrzekła Madzia.
— Przyrzeknijcie mi, że jeżeli wam zabraknie do kupna kwiatów, to weźmiecie moje oszczędności, prosiła Stokrotka.
— Dobrze, dobrze, moja mała, nie myślmy już o tem i przygotujmy rabaty na posadzenie nowych roślin.
Wszystkie trzy zabrały się do roboty. Stokrotka miała sobie polecone wyrwanie badyli i wywiezienie ich na taczce; Kamilka i Madzia kopały żarliwie; wielkie krople potu spływały im z czoła.
Matka Stokrotki zastała je przy tej pracy i zawołała z uśmiechem:
— Jak widzę pracujecie nie na żarty!
Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/32
Ta strona została uwierzytelniona.