na łeb, a pies, wstrząsnąwszy się, pozbywał się go w jednej chwili.
— Brzydkie stworzenie! głupie, nieposłuszne, — wołała Stokrotka, uderzając go zlekka po głowie.
Jednocześnie jakiś pies żółty, zbliżywszy się znienacka, ugryzł Kalo. Stokrotka chciała go odpędzić, ale pies rzucił się na nią i ukąsił w rączkę, poczem pobiegł dalej ze spuszczonym ogonem i nachyloną głową.
Stokrotka i Madzia zerwały się na równe nogi, słysząc krzyk dziecka. Kamusia goniła wzrokiem, oddalającego się psa żółtego i szepnąwszy parę słów Madzi na ucho, pobiegła do matki.
— Mamusiu, — rzekła cicho, — Stokrotkę pies wściekły ukąsił!
Pani Marja zerwała się z krzesła.
— Zkąd wiesz, że wściekły? — zawołała.
— Domyśliłam się po jego wyglądzie, a przytem pokąsał Kalo, a następnie Stokrotkę, nie szczeknąwszy nawet. Kalo zamiast bronić się, rozciągnął się na ziemi bez ruchu.
— Może masz słuszność, moje dziecko. Jakież to nieszczęście, o mój Boże! Trzeba obmyć zaraz starannie miejsce ukąszone w wodzie czystej, a następnie w słonej.
— Madzia zaprowadziła Stokrotkę do kuchni — rzekła Kamilka.
Pani Marja pośpieszyła opatrzeć rankę,
Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/35
Ta strona została uwierzytelniona.