— Dziękuję ci bardzo, żeś nie powiedziała wszystkiego. Gdyby moja macocha usłyszała o tem, że odtrąciłam tak mocno tę małą, z pewnością obiłaby mnie aż do krwi.
Kamilka poszła, płacząc, ku domowi, Madzia i Stokrotka płakały też rzewnie, współczując ukaranej. Stokrotka miała wielką ochotę opowiedzieć szczerze całą przygodę dla zmniejszenia winy Kamilki i wytłumaczenia jej przed mamusią, ale przypomniała sobie, że Kamilka usilnie nakazywała jej milczenie.
— Wstrętna ta Zosia — mówiła sobie w duchu — to ona jest powodem zmartwienia biednej Kamuchny!... Nie cierpię Zosi!...
Powóz zajechał przed ganek i przybrana matka pociągnęła za sobą Zosię, pożegnawszy się z paniami. Zaledwie odjechały kilka kroków, już dały się słyszeć rozpaczliwe krzyki dziecka, które macocha szarpnęła mocno za włosy.
Zostawszy same, Madzia i Stokrotka pośpieszyły opowiedzieć swym mamusiom dlaczego Kamilka tak się rozgniewała na Zosię.
— To wyjaśnienie zmniejsza poniekąd jej winę — odrzekła pani Marja — nie mniej jednak postąpiła bardzo niewłaściwie, nie umiejąc zapanować nad sobą i uderzając
Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/41
Ta strona została uwierzytelniona.