do sypialni. W kilka minut potem powstano od stołu i matka ujrzała w salonie obie córeczki w serdecznym uścisku, poczem Madzia pobiegła na górę, a Kamilka stała jeszcze na środku pokoju, spoglądając za oddalającą się siostrą.
— Jakaż ona jest dobra! Jak ja ją bardzo kocham! — mówiła do siebie.
— Cóż to strzeliło Madzi do głowy? — zapytała matka. — Nie chciała jeść i o godzinę wcześniej, niż zwykle, poszła spać.
— Ach, żebyś wiedziała, mamusiu, jaka Madzia jest niezmiernie dobra! — zawołała Kamilka z zapałem, — wszystko to było zrobione umyślnie, żeby moją karę też wziąść na siebie, a dlatego oddaliła się wcześniej, że nie mogła już patrzeć dłużej na winogrona, które tak ogromnie lubi.
— Chodźmy do niej — rzekła pani Marja, biorąc Kamilkę za rękę, ale przed wyjściem z salonu szepnęła parę słów do matki Stokrotki, która wnet przeszła do jadalni.
Madzia leżała już w łóżeczku. Wielkie niebieskie oczęta utkwiła w portrecie siostry i uśmiechała się do niej.
Pani Marja uścisnęła Madzię, wzruszona jej dobrem serduszkiem.
— Przychodzę powiedzieć tobie, moje dziecko, że twoją ofiarą okupiłaś winę Kamusi, przebaczam jej przez względ na cie-
Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/45
Ta strona została uwierzytelniona.