który miał otwór z jednej strony, mogący służyć jako doskonałe dla małych zwierzątek schronienie. Mało już brakło do tego, żeby się w niem ukryły, gdy nagle dał się słyszeć huk strzału.
Duży jeż, trafiony celnym strzałem, przewrócił się martwy u samego wejścia do nory, co widząc małe zatrzymały się w biegu, nie wiedząc co począć.
Stróż, zastrzeliwszy matkę, pochwytał jej małe do sakwy.
Nadbiegły na to wszystkie trzy dziewczynki.
— Dlaczego zabiliście biedne stworzenie, niedobry Nikodemie? — rzekła Kamilka z oburzeniem.
— Małe jeżyki pozdychają teraz z głodu! — zawołała Madzia.
— Co to, to nie! panienko, nie dam im pozdychać, bo je zaraz pozabijam — odpowiedział spokojnie Nikodem.
Stokrotka złożyła rączki z błagalnym wyrazem:
— O, biedne malutkie! Proszę ich nie zabijać, Nikodemie.
— Trzeba koniecznie niszczyć jeże, bo to są bardzo szkodliwe stworzenia. Zagryzają małe króliki i przepiórki. Zresztą te jeżyki nie mogłyby żyć bez mleka.
— Chodźmy zaraz do mamusi — zawołała
Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/48
Ta strona została uwierzytelniona.