— Niech mi pani wierzy, że to jest najlepszy sposób przełamania wad dziecinnych, bat to najpewniejszy nauczyciel, zapewniała pani Fiszini.
Dobra i łagodna pani Marja była całkiem innego zdania i gdyby nie żałowała biednej sierotki, wymówiłaby dom okrutnej nielitościwej sąsiadce, ale rozumiała dobrze, że w takim razie Zosia nie mogła by już przyjeżdżać i była pozbawioną wszelkiej pociechy. Poprzestała więc na przedstawieniu złych stron zbytecznej srogości, ale wszystkie jej dowodzenia rozbijały się o oschłość serca i słaby umysł pani Fiszini.
Stokrotka ze swą mamusią weszły do dziecinnego pokoju, nic nie wiedząc o scenie, jaka miała tam miejsce przed chwilą, były więc niezmiernie zdumione widząc dziewczynki zapłakane, a Zosię w koszulce, biegającą po pokoju z jękiem i krzykiem. Ciało jej zaczerwienione i rózga złamana, leżąca na podłodze, świadczyły o wymierzonej karze.
— Kamilko! Madziu! — wołała Stokrotka sama bliska płaczu. Dlaczego Zosia ma te pręgi czerwone na całem ciele?
— To macocha, obiła ją rózgą. Biedna Zosieńka!
Wszystkie trzy dziewczynki otoczyły Zosię, pocieszając ją najczulszemi słowy. Przez ten czas Eliza opowiedziała pani Rosburgo-
Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/57
Ta strona została uwierzytelniona.