Zosia i w tej chwili uczuła, że podwiązka jej spada. Skorzystała z tej sposobności i zatrzymała się przy drzewku, spoglądając chciwie na gruszkę.
— Co tam robisz? zapytała Kamilka, odwracając się ku pozostałej za niemi Zosi.
— Zawiązuję podwiązkę — odrzekła Zosia.
— Może ci pomóc?
— Nie, nie, dziękuję, dam sobie radę.
— Więc poczekam na ciebie — zawołała Kamilka.
— Ależ nie, proszę cię idź sobie, odpowiedziała Zosia niecierpliwie, krępujesz mnie swoją obecnością!
Kamilka zdziwiła się niepomału tym tonem opryskliwym, którego przyczyny nie mogła odgadnąć, podążyła więc za dziewczątkami, pozostawiając Zosię samą. Natenczas łakoma dziewczynka wyciągnęła rączkę, by schwytać gruszkę z drzewa, poczem szybko schowała ją do kieszonki. Następnie sięgnęła po drugą.
W tej chwili Kamilka odwróciła głowę i dostrzegła, jak Zosia chowa coś starannie, ale nie przyszło jej nawet na myśl, żeby to miał być owoc skradziony zuchwale. Zanadto dobrze była wychowaną i nie przypuszczała, tak brzydkiego czynu, zapytała więc wesoło:
— Co tam chowasz, Zosieńko? I dlaczego tak się zarumieniłaś?
Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/63
Ta strona została uwierzytelniona.