pani Marji, która oznajmiła, że udadzą się do młyna w lesie. Stokrotka trochę miała skrzywioną minkę, dowiedziawszy się o celu przechadzki, gdyż duża lalka ciężyła jej na ręku i nie mogła swobodnie się ruszać.
Przebywszy prawie pół drogi do młyna, pani Marja w obawie, żeby dzieci nie zanadto się zmęczyły, zachęciła je do odpoczynku pod cienistem drzewem, a sama zajęła się czytaniem książki, którą wzięła z sobą. Stokrotka przykucnęła u jej nóg, podczas gdy Kamilka z Madzią rwały kwiaty i poziomki na łące.
— Stokrotko! Stokrotko! chodź tu do nas, zawołała Kamilka. Co tu poziomek! A jakie dojrzałe!
Stokrotka nie mogła się oprzeć pokusie i pośpieszyła do swych przyjaciółek, które składały uzbierane jagody na dużych liściach, i ona również chciała zbierać poziomki, ale lalka przeszkadzała jej w robocie, jedną rączkę mając wolną, nie mogła dać sobie rady.
— Co zrobić z tą lalką? zapytywała siebie cichutko, może najlepiej będzie posadzić ją na mchu pod dużym dębem.
Umieściła więc lalusię w bezpiecznem miejscu i aż podskoczyła z radości, gdyż nic już jej nie przeszkadzało zrywać poziomki i swobodnie się poruszać.
W jakiś kwadrans potem pani Marja za-
Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/72
Ta strona została uwierzytelniona.