uważyła, że niebo zasuwa się chmurami, złożyła więc książkę i zawołała na dzieci, aby wracały do domu.
— Spieszcie się — mówiła matka — burza nadchodzi, starajmy dostać się z powrotem, zanim deszcz lunie.
Dziewczynki pośpieszyły na wezwanie, niosąc uzbierane poziomki i ofiarując je matce na rozłożystych liściach.
— Niema już czasu na raczenie się poziomkami — rzekła pani Marja powstając pośpiesznie — czy widzicie jak zasępiło się niebo? Zaczyna grzmieć, chodźmy prędzej.
— Ach, jak ja się boję! zawołała Stokrotka przerażona.
— Czego się boisz?
— Piorunów. Boję się, żeby we mnie nie uderzył.
— Przedewszystkiem mogę cię zapewnić, że piorun uderza zazwyczaj w wysokie drzewa lub kominy, a przytem jesteś zabezpieczona, mając chustkę jedwabną na sobie i takież wstążki na kapeluszu.
— Ach, jak to dobrze, że wiem o tem. Nie będę już lękać się piorunów — zawołała Stokrotka radośnie.
— Wiatr silny się zrywa, za dziesięć minut najwyżej deszcz będzie lał jak z wiadra — rzekła pani Marja — biegnijcie co prędzej do domu.
Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/73
Ta strona została uwierzytelniona.