nie zagniewana, gdyż obawiała się, że ładne prezenta ją ominą, więc krzyczała co sił:
— Chodź że tu zaraz, ty, nic dobrego!... Tak cię ściągnę po plecach, że zobaczysz!
Pani Marja uspokojała młynarkę i nie pozwoliła jej iść po Joasię, ale powiedziała, że sama z nią się rozmówi i wynajdzie z łatwością, gdyż zna dobrze rozkład mieszkania. Jakoż znalazła ją schowaną za krzesłem. Wyciągnęła dziewczynkę z kąta i usiadłszy na krześle, wzięła ją za obie ręce, zapytając łagodnie.
— Dlaczego ukrywasz się, Joasiu? Dawniej zawsze wybiegałaś na moje spotkanie, gdy przychodziłam do młyna.
Joasia stała, milcząc, z głową spuszczoną, a pani Marja pytała dalej:
— Powiedz mi gdzie znalazłaś tę ładną lalkę, którą widziano u ciebie wczoraj?
— Zuzia kłamie, zawołała Joasia z żywością, nie widziała żadnej lalki, nic jej wcale nie mówiłam, wszystko to są brednie przez nią wymyślone!
— A zkąd wiesz, że Zuzia nam mówiła o tej lalce? podchwyciła pani Marja.
— Bo ona mi zawsze dokucza i skarży na mnie!
— Raz jeszcze cię pytam dlaczego przypuszczasz, że wiem cośkolwiek od Zuzi? Przecież o niej nie było mowy.
Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/83
Ta strona została uwierzytelniona.