— Nie trzeba wierzyć ani Zuzi ani innym plotkarkom, mówiła Joasia nadąsana. Wcale nie chwaliłam się, że dostałam lalkę i nie mam nawet żadnej lalki. To wszystko są kłamstwa!
— A ja z tego co mówisz widzę, że to ty kłamiesz Joasiu — rzekła pani Marja spokojnym ale pewnym tonem. Obawiasz się, że odbierzemy ci lalkę, którą w dniu burzy znalazłaś w lesie.
— Wcale nie kłamię, nic nie znalazłam pod dębem i nie mam lalki panienki Stokrotki, upierała się Joasia.
Zkąd że wiesz, że to chodzi o lalkę Stokrotki i że była ona pod dębem?
Joasia czuła, jak się zdradza pomimo woli, poczęła więc krzyczeć i miotać się po izbie. Nie zwracając na to uwagi, pani Marja, rozglądnąwszy się dokoła, otworzyła szafę, następnie kufer, szukając wszędzie lalki, a ponieważ Joasia oparła się o łóżko, jakby w obawie przetrząsania pościeli, schyliła się pod łóżko, i dostrzegła tam ukrytą lalkę Stokrotki. Zwróciła się natenczas do młynarki, która stała wystraszona i kazała jej natychmiast wyciągnąć zabawkę z ukrycia. Młynarka spełniła rozkaz i drżącemi rękoma podała lalkę.
— Czyście wiedzieli, że Joasia tę lalkę posiada? zapytała pani Marja surowo.
Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/84
Ta strona została uwierzytelniona.