bierze swoją odzyskaną lalkę, chociaż przyjaciółki mówiły:
— Bądź ostrożną — nie zapominaj o wielkim dębie i o Joasi.
— Przecież jutro nie będzie burzy, ani Joasi... dowodził mały uparciuszek.
— Ale mogłabyś zapomnieć o lalce wśród zabawy, albo upuścić ją i stłuc sama, tłumaczyła Madzi.
— Jakże to przykro zostawiać lalkę w domu!... Biedactwo! Jak musi się nudzić. Nigdy nie wychodzi, nigdy nie widzi nikogo — ubolewała Stokrotka.
Kamilka i Madzia roześmiały się serdecznie, a Stokrotka po chwili wahania wybuchnęła również śmiechem i doszła do przekonania, że daleko rozsądniej będzie zostawić lalkę w domu.
Nazajutrz rano obie starsze dziewczątka odrobiły swe lekcje, jak to czyniły codziennie; o godzinie drugiej ubrały się, a o wpół do trzeciej wsiadły już do powozu, w głębi którego siedziały mamusie, pozostawiając córeczkom przednią ławeczkę.
Dzień był prześliczny, pogodny i cichy. Niezbyt wielka odległość pozwoliła przebyć ją w przeciągu dwudziestu minut. Pulchna pani Fiszini oczekiwała już gości na ganku, a za nią stała Zosieńka, nie śmiejąc wy-
Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/90
Ta strona została uwierzytelniona.