— W takim razie pójdę do ciebie i panienka też niech idzie ze mną.
Weszły razem do izdebki, w której Kasia leżała rozciągnięta na łóżku; nogę miała spuchniętą i zaczerwienioną
— Powiedz-że nakoniec w jaki sposób uderzyłaś się w nogę? pytała matka dziewczyny.
Kasia zarumieniła się i nie odrzekła ani słowa.
— To ja powiem, Kasiu, jak to było, podniosła głos matka. Weszłaś do pokoju pani, niosąc jej zioła, zobaczyłaś otwartą butelkę wina, zachciało się tobie spróbować. Pijąc, wylałaś też na sukienkę. Potem zmykałaś przez otwarte okno, żeby cię nikt nie zauważył, a że dosyć jest wysokie, spadając, potłukłaś się i nie miałaś ochoty przyznać się gdzie byłaś, bo dostałabyś porządne baty ode mnie.
— Tak jest, to wszystko jest prawda, szepnęła Kasia, płacząc, ale jestem srodze ukarana za moje łakomstwo, bo bardzo mię ręka i noga boli.
— A czy wiesz niegodziwa dziewczyno, że pani mając panienkę w podejrzeniu, obiła ją tak dalece, że panienka prawie chodzić nie może. Myślisz że ci to przejdzie płazem?... Poczekaj, dostaniesz ode mnie taką porcję, aż ci świeczki w oczach staną.
Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/99
Ta strona została uwierzytelniona.