Strona:Staś Helena - Polski pień.djvu/13

Ta strona została uwierzytelniona.
— 11 —

mignęła mu Boża Męka, Maciej prędko sięgnął po kapelusz, a mówiąc: “Panie Boże odpuść mi, byłbym się zapomniał”, zbliżył się do mniemanego krzyża, aby się pomodlić.
Lecz cóż to? To nie krzyż? To był słup telegraficzny “Urągowisko Męgi Pańskiej, szepnął Maciej, splunął i poszedł rozmarkocony.
Od tego czasu ile razy nadszedł gdzie na słup telegrafu, zawsze nań splunął.
Ignacom przybył synek. Ignacowa musiała teraz spędzać wiele czasu przy małym, tem więcej, że był jakoś grymaśny. Starsze dzieci chodziły do szkoły, proszono więc dziadusia, aby przypilnował trochę najmłodszej dziewczynki, liczącej trzy lata, a którą nazywano Kejty “Kati”. Dziaduś chętnie zajął się powierzonem mu dziewczątkiem i w kilku dniach tak ją oswoił, że gdy zawoła: “Kasia!” biegła do niego z równą ochotą, jak gdy ją kto inny wołał “Kejty”. A gdy czasami usłyszała oba imiona razem, to już napewno była wpierw przy dziadku, bo też nikt ją tak nie bawił, jak dziadek.
Schodził więc czas Maciejowi jako tako, ale jednak raz po raz żal jakiś