sia co dzień więcej wiedziała o rodzinnej wsi dziadusia i ojca. Znała wszystkie jej ścieżki i do chatki dziadusia mogła trafić, z którejkolwiek bądź strony.
Opowiadanie o polskich okolicach zajmowało ją bardzo. Stary umiał czytać na książkach, znał wiele rzeczy, miał taki dar wymowy, że dziewczyna bez znużenia słuchała, od czasu do czasu jedynie przerywając tylko jakiemś pytaniem.
Drzewo pod, którem siadywali, dziaduś nazwał Częstochowskiem drzewem, a ona chcąc mu się przypodobać, nazwała te trzy obok stojące: Warszawą, Krakowem i Poznaniem. Wyprosiła, aby dziaduś wyrżnął nożykiem nazwę miasta na każdem drzewie, a dziaduś nie tylko, że chętnie spełnił jej życzenie, ale nawet oznaczył literami ulice, które mu były znane. Co to była za uciecha! Staremu łzy spływały, a dziewczynka śmiała się i powtarzała: “Dziadusiu teraz macie małą Polskę.”
Kasia miała wówczas siódmy rok, więc dziaduś wyuczył ją śpiewać dwie zwrotki “Boże coś Polskę” i “Serdeczna Matko, Opiekunko ludzi.” Odtąd zawsze we dwoje, na odejściu, klę-
Strona:Staś Helena - Polski pień.djvu/16
Ta strona została uwierzytelniona.
— 14 —