Kasia mówiła czysto po polsku i Roszak wiedział, że zawdzięcza to ojcu, lecz nigdy jeszcze nie zajrzał w duszę dziewczęcia. Dziś po raz pierwszy ukazała mu ona głąb swej duszy i Roszak zdumiał się nad jej polskością. Ojciec go odszedł na zawsze, lecz polskie tchnienie zostawił jego córce.
Gdy przyszli na polankę, ukląkł Roszak przy martwych zwłokach ojca, okrywając ręce i nogi jego pocałunkami. Kasia uklękła z drugiej strony, płacząc również. Opamiętał się wreszcie Roszak, a spojrzawszy na córkę zrozumiał, że to jest skarb polski, który mu ojciec w spuściźnie zostawił. Lękając się o ten skarb, pochwycił córkę za ręce, a trzymając dłoń starego w drugiej swej ręce, mówił jej, by mu przyrzekła tu, w “Dziadusiowej Polsce” przy zwłokach dziadka, że zawsze będzie Polką i zawsze będzie kochała wszystko to co polskie. Dziewczyna chętnie przyrzekła, boć wspomnienia i pragnienia polskie wypełniały całą jej istotę.
Zabierali się do podniesienia zwłok dziadusia na wóz, gdy Kasia zrobiła uwagę, że nigdy tego miejsca nie opuszczała bez śpiewu. Uklękli znów oboje, lecz że płacz głos im tamował, zmówili więc głośno tylko
Strona:Staś Helena - Polski pień.djvu/18
Ta strona została uwierzytelniona.
— 16 —