Strona:Staff LM Zgrzebna kantyczka.djvu/20

Ta strona została przepisana.
CELLINI MÓWI:


Tęgiego życia soku trzebaby wam w żyły
Przelać z konarów w lesie urodzonych drzew,
Byście się oduczyli strachu i bezsiły.

Kto nie wie krwią serdeczną, co to głośny śpiew,
Kto nie uczył się nigdy tańca na murawie,
Komu w żyłach, jak potok, wartka nie wrze krew;

Kto nie zatchnął się śmiechem w szalonej zabawie,
Kto nie gonił po drzewach wiewiórek i sów,
Kto nie podglądał dziewczyn, kąpiących się w stawie;

Kto nie łamał miłosnych lekkomyślnie zmów,
Kto młynówką nie płynął do młyńskiego koła,
By, raz je ominąwszy, chcieć uniknąć znów;

Dla kogo jest jedynie na zbiory stodoła,
A kopce siana jeno na paszę dla trzód;
Kto bez obietnic dłonie wyciągnął z pod stoła,

Gdy przy dziewczynie siedział, wartej straty cnót;
Kto nie wyzyskał w lesie ciemnego wieczora,
By wroga, co się w szatki dziewki twej wdarł wprzód,

Zatrzymać nagle w miejscu obuchem topora;
Kto nie dość mocen, aby wśród karczemnych zwad
O sprawiedliwy podział skradzionego wora,