Strona:Staff LM Zgrzebna kantyczka.djvu/21

Ta strona została przepisana.


Odebrać wszystko temu, który właśnie kradł;
Kto nie poto przyrzeka, aby wedle chęci
Nie dotrzymać umowy, lub dotrzymać rad;

Kto stroni od miejsc gwarnych, gdzie się bitka święci;
Kto ujmie się za krzywdę, jakiej doznał wróg,
Nie dowiódłszy kosturem swej własnej pamięci;

Kto nie wkradł się tajemnie za małżeński próg,
By w niebytność małżonka spróbować małżonki,
Schwytany zasię zwątpił w dzielną sprawność nóg;

Kto w uściskach oszczędzał u koszul koronki,
Lub gdy dziewczynę w sadzie powalał na grzbiet,
Uważał na młodziutkie i wiotkie sadzonki;

Kto wywar żyta wodą zalewa, by zrzedł,
Nie zakręcił ci w oczach okolnego świata
I abyś mógł ustami zagwizdać, jak flet;

Kto ostatniego w kiesie oszczędza dukata
Na chleb w czarnej godzinie — — niech go bierze kat!
Niech powroźnik dlań stryczek już powoli splata...

Ci nie warci są życia, i nie dla nich świat —
Ci niech z oczu mi zejdą, bo nie darmo szpadę
Noszę, zasię w sztylecie nieochybny jad!

Niech uchodzą, bo o cobądź wszcznę z nimi zwadę
I poślę, gdzie Pompeo gryzie błotny kał
I zapóźno iść będzie do serca po radę.