Strona:Staff LM Zgrzebna kantyczka.djvu/45

Ta strona została przepisana.
WIATR ZERWAŁ LIŚCIE...


Wiatr zerwał liście z brzóz,
Pobielił pola mróz, —
Na opuszczonej ławce w ogródku
Mech od wilgoci wzrósł.

Liść złoty posiał klon,
I róże zwarzył szron; —
Po porze śmiechu i porze smutku
Jesienny przyszedł skon.

Minęło, przeszło już,
Jak życie bladych róż. —
Wiatr po ogrodzie targa się z świstem,

Rozpaczy głuchej wróż.
Szczęście zawita mi z pierwszym listem.
Któż go napisze, któż?