Strona:Staff LM Zgrzebna kantyczka.djvu/82

Ta strona została przepisana.
MÓWI CZŁOWIEK SYT RZECZY PRÓŻNYCH.


Nie zobaczy mnie miasto, z pobladłem obliczem
Zniechęconego bruków zdeptanych szlifierza,
Co z miną uroczystą nie myśli o niczem
I — wieczny sceptyk — sobie nawet nie dowierza.

Nie ujrzą mnie misterni mistrze sofisterji
I jałowych dociekań wymyślni kuglarze,
Z nieśmiertelnej dowcipnych odkrywców galerji,
Ucieszni, jak pajace w zabawek bazarze.

Żaden pan o wytwornych ruchach arlekina
Nie będzie mi wykładał uczenie i dwornie,
Że miłość grą się kończy i grą się zaczyna
I że w tem sens, by życie odegrać wytwornie.

Nikt z rzewną melancholją wzdychać mi nie będzie,
Żałując, że minęło ośmnaste stulecie,
Nie będę płaskich bagien napotykać wszędzie,
Gdzie jałowość i zawiść drogi ryje krecie.

Jakże będę szczęśliwy, jakże duszą świeży
W zapadłej wsi, gdzie dla was zaginę bez śladów,
Rutynowani ciasnych półmyśli żonglerzy,
Piewcy pustki swej własnej i bliskich sąsiadów!