Strona:Staff LM Zgrzebna kantyczka.djvu/85

Ta strona została przepisana.
POWRÓT DO ŻYCIA.


Powalony bezwładem na szpitalne łoże,
Młody, wierny towarzysz rycerskiego znaku,
W którego nienagannie walczyłem kolorze,
Pozdrawiam cię, w wolności szybujący ptaku!

Dali nadzieję wczoraj, że żyć jeszcze będę...
Siostra Marta się do mnie uśmiechnęła zdala
I, przysiadłszy na łóżku, zaczęła gawędę
O tych, którzy wychodzą zdrowi ze szpitala.

Dłoń mą chudą w swej ręce trzymała ostrożnie,
Przysunęła mi bliżej przyniesione kwiaty
I o szczęściu istnienia mówiła pobożnie,
Blady mi skrawek nieba wskazując z za kraty.

I pytałem jej potem, czyli już porosły
Palmowe kotki bazi na iwach srebrzyście,
Czy już się maszt topoli zieleni wyniosły,
Czy już trawa przegląda przez zbutwiałe liście?

Podała mi pierwiosnek, który rozkwitł z brzaskiem
Wiosny i, precz odchodząc, spozierała ku mnie.
Zasnąłem tak z tym kwiatem, jak z świętym obrazkiem
I leżałem spokojnie, jak leżący w trumnie.