dotrwaniem, mogłoby się za pomocą bożą, na pożyteczniejsze rzeczypospolitej kondycye[1] ten naród przycisnąć. Gdzieby też więc przez zimę trwać dla niepłace nie chcieli, a do wyjścia ćwierć lata już jeno pięć było niedziel; na śliskim miejscu stanęły były sprawy rzeczypospolitej, by się byli mieli, jako pogróżki czynili, do konfederacyi udać; deklaracya od wojska, żeby nie była głośna dla tego narodu, żeby na piśmie od każdej roty była dana. Jakoż odwiódszy się zaraz rotmistrze z towarzystwem swym każdy do swego namiotu, dali deklaracye, że żadną miarą bez pieniędzy trwać nie będą, i wszyscy co przedniejsi mówili panu hetmanowi, ponieważ może być uczciwy i pożyteczny pokój, iżby rzeczypospolitej w wojnę długą nie zawodził, a kończył i zawierał rzeczy. I ta deklaracya wojska najbardziej przycisnęła pana hetmana, że nie czekając króla jegomości nauki, za przynagleniem tak Moskwy stołecznej, jako leż i impostora, który swych rzeczy pilnował zawarł tym, jako się wyżej wspomniało, sposobem z bojary.
Przyjechał dwa dni po zawarciu wszystkich rzeczy od Smoleńska Moskwicin, niejaki Fedor Andronow. Ten list przyniósł od króla jegomości do pana hetmana, który to w sobie zamykał, żeby pan hetman, nie na królewicza, ale na samego króla jegomości panowanie zaciągnął. Przyjechał potym w kilkanaście dni pan starosta wieliski[2] z listem i instrukcyą króla jegomości, która toż w sobie miała. Lecz iż już rzeczy tak były zaszły, nie chciał pan hetman z tym się odkrywać i pan starosta wieliski, choć z tą instrukcyą przyjechał, i sam nie radził, upatrując (jako rzeczy moskiewskich dobrze wiadomy), że to rzeczy nie były podobne, i owszem podobało mu się i bardzo się kontentował, że ad istum statum[3] rzeczy były od