mimo Kaługę. Zastanowili się, oczekiwając zamarznięcia u Masalska, u Mieszczajska, także Kaługi niedaleko.
Pan hetman jako nigdy, tak i wtenczas nie zamieszkiwał przez praktyki czynić. Gdy już pan Sapieha z wojskiem swym odstępował, niejakiemu Walewskiemu, który był wielki a prawie najprzedniejszy konfident u impostora, pozwolił, żeby do impostora jechał i czynił mu nadzieję łaski króla jegomości, przyczynę za nim pan hetman obiecował, in summa[1], żeby go impleret spe[2], ażeby po dobrej woli chciał mieć receptum[3] do łaski króla jegomości. Ale to darmo było, bo impostor z żoną swoją nie przypadli na to.
Po odejściu od Moskwy wojska pana Sapieżynego, pan hetman tym pilniej myśląc o jechaniu swym do króla jegomości, co należało do porządnego zostanowienia wojska i stolice, summa cura providebat[4]. Wojsko cudzoziemskie, którego jeszcze było do półtrzecia tysiąca, przebrakował; bo obawiając się w nich odmiany jakiej wiary, za niepłacą, a płacić tak wielom wysoki żołd że nie było skąd, mogłoby przyjść od nich miasto pomocy do nieprzespieczeństwa. Ostawił tedy tylko z nich osiemset piechoty, a insze, popłaciwszy im z skarbu moskiewskiego, odprawił. Było to bojarom na Moskwie bardzo gratum[5], że tych Niemców odprawiono, bo insolentiae[6], które czynili za Szujskiego, były im pamiętne. Bardzo radzi ich zbyli.
A iż na tym nie mało należało, ktoby nad strzelcy moskiewskiemi był starszy (bo wielki to na Moskwie strzelczy urząd, jak u Turków Janczar-Aga; nigdy go carowie nie po-