bezpieczeństwa mogło się do szańców i do onych koszów chodzić. Tego nie konsyderował[1], że za murem tuż zarazem na kilkanaście łokci był wał stary, który za naszych przodków był municyą[2] zamkową i potężniejszą niźli ten mur za panowania cara Fedora postawiony. Choćby mur był obalony, jako to z dział dobrych nie trudno uczynić, przecie jednak on wał tak wysoki wejścia do zamku, jako i rzecz potym ukazała, nie dawał. Do tego ludzie, któremi było zamku dobywać, nie zeszli się byli. I stały tak działa w szańcach próżno, nie strzelając niedziel kilka, aż kozacy z siewierskiej ziemi, pan starosta wieliski z drugiemi, z Białej przyszli. Było wszystkich kozaków do piętnastu tysięcy. Gdy się zeszli, dopiero ze wszystkich dział pierwej kortynę[3], ścianę murowaną, niźli wieżę kazał tłuc. Jakoż z wielką pilnością strzelano ku śrzedniej strzelbie, jakoby w pośrzodek muru. A iż była concavitas[4] gwoli onym strzelcom, mur strzelbie nie mógł wytrzymać, obalił się i dosyć szeroka się dziura stała, którą jednak wnijść w zamek żadnego nie było podobieństwa, bo i defensye[5] poboczne nie były zniesione, których mijać nic mógł nikt sine aperto discrimine[6]. I z czoła od onego wału, mając frysztu[7] kilka niedziel, widząc skąd miał być impet, ufortyfikowali się byli oblężeńcy, że w okrąg zamku chodziwszy, nigdzieby był mocniejszego miejsca nie znalazł.
Pan wojewoda bracławski rozumiał, że się mur obalił, iż już ma wygraną, koniecznie co w skok do szturmu przypuścić chciał. Michajło Szein, acz najmniej nie bał się tego szturmu, bo nie było czego, jednak słysząc, co się z Szuj-