a ty musisz być znużony i głodny... Zmęczyły cię, biedaku, te różne twoje przygody, bo zmizerniałeś, schudłeś, a dla niepoznaki zgoliłeś wąsy... Nie poznałam cię w pierwszej chwili... Czekaj... Trzeba się posilić... Służącej budzić nie chcę, ale sama dla ciebie w jadalni coś wynajdę...
— Dziękuję, nie jestem głodny! — zaprzeczył.
Nie zwróciła uwagi na ten protest i pobiegła do stołowego pokoju. Pozostał sam w saloniku.
Jeśli przedtem zamyślał pod jakimkolwiek pozorem pożegnać swą niezwykłą wybawicielkę, obecnie zmienił zamiar. Doktorowa Tretterowa! W jaką dziwną sytuację uwikłał go los, lecz i jakie nieprzewidziane nasuwały się możliwości! A nuż wie ona cośkolwiek o nim samym, nie o Darskim, lecz o człowieku bez nazwiska, skoro była poinformowana, że jej mąż poszukuje zbiegłego „warjata“? Lub, może właśnie w tem mieszkaniu, odnajdzie wskazówkę, która posłuży za pomoc do rozświetlenia mroków przeszłości?
— Nadzwyczajne! — mruknął.
Mimowolnie zbliżył się do znajdującego się w rogu saloniku biurka. Na wierzchu, prócz różnych kosztownych drobiazgów i bogato oprawionych książek nie spostrzegł nic zasługującego na uwagę, lecz czy która z szuflad nie kryła cennej tajemnicy? Co prawda, wątpliwe było, żeby Tretter w tem mieszkaniu, swej żony, z którą żył niezbyt dobrze, pozostawiał jakie ważniejsze papiery, jednak należało do końca wykorzystać wprost cudowną okazję.
— Ano, spróbujemy! — powtórzył w myślach.
Rychło powróciła do saloniku ponętna doktorowa, niosąc suto zastawioną tacę. Musiała mieć w domu znaczniejsze zapasy, bo nie brakło tam, ani zimnych mięs, ani ciast, ani omszałej butelki z winem.
— Proszę cię, siadaj i jedz! — oświadczyła ustawiając talerze, kieliszki i przekąski na małym stoliku i przysuwając go do dużego, zasłanego kremową narzutą, tapczanu.
Usiadł, a ona obok zajęła miejsce. Nie chcąc jej robić przykrości, a pragnąc swą rolę rzekomego Dar-
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Człowiek który zapomniał swego nazwiska.djvu/105
Ta strona została uwierzytelniona.