Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Człowiek który zapomniał swego nazwiska.djvu/109

Ta strona została uwierzytelniona.

ciół... Pan wie, co panu i mnie grozi... Wykr... wszystko byłoby...
Dalej nic nie mógł odcyfrować, ale zupełnie wyraźnie widniał podpis... Gozdawa-Gozdowski...
— Gozdawa-Gozdowski! — mało nie wykrzyknął głośno, przypominając sobie posłyszane od Wręcza nazwisko...
Więc ten, o którym mniemał, że jest ofiarą Wręcza i że należy go uprzedzić o szykującym się zamachu na jego kieszeń, sam w tej historji odgrywał znaczną rolę? Napewno znaczną, skoro zwracał się w tej formie do Trettera i zależało mu do tego stopnia na pochwyceniu zbiega, iż zaznaczał, że jego wolność stanowi dla nich wielkie niebezpieczeństwo. Czyż nie był to, czasem, ten sam człowiek o niemiłym i ostrym wyrazie twarzy, o którym wspominała panna Janeczka, a który dopomógł tajemniczej hrabinie w osadzeniu w sanatorjum więźnia? Oj, musiał się już kiedyś zetknąć z tym Gozdawą Gozdawskim, gdyż nazwisko te, gdy poraz pierwszy wymienił je Wręcz, już wtedy mu wydało się znane.
— Cóż tak studjujesz kawałki podartego listu? — tuż obok rozległ się śmiech.
To pani Klara, w nocnej różowej, cieniutkiej koszulce jedynie, stojąc na progu sypialni, ze zdziwieniem spoglądała na swego rzekomego kochanka. Zamyślony, nie posłyszał odgłosu bosych stóp i teraz drgnął na ten niespodziewany wykrzyknik.
— Takiś ciekawy — mówiła, zbliżając się do niego i znów obejmując go za szyję, gorącą, obnażoną ręką — co to za historja z tym warjatm? Oj, z ciebie też kawał warjata!
Śmiała się i przyciskała doń coraz mocniej. Nie wiedział, co odpowiedzieć, zresztą nie mógł nawet, bo wnet pocałunkiem zamknęła mu usta. Pocałunek ten przedłużał się bez końca, a on myślał, jak dalej postąpić. Zdążył tylko zebrać kawałki papierków, leżące na stole i wsunąć je do kieszeni.
Nie wiadomo, na jaki nowy wykręt zdobyłby się gdyby nie zaszedł wypadek nieoczekiwany. Przytuleni