zażartowała — że pana nikt na schodach nie pochwyci.
Znikła pozostawiając drzwi na pół uchylone. Słyszał z wewnątrz hałas pośpiesznie przesuwanych mebli i cichą rozmowę. Zapewne, wyjaśniała swej matce, kto do niej przybył z nieoczekiwaną wizytą i czemu pragnie go przyjąć. On, tymczasem zastanawiał się, co spowodowało smutek panny Janeczki i jaka trapi ją przykrość.
Wreszcie, posłyszał zdala głośny okrzyk:
— Proszę!
Wszedł do wewnątrz i zamknął drzwi za sobą. Zaiste, mieszkanko, w jakiem się znalazł, nie odznaczało się wielką świetnością. Z małego przedpokoiku, po prawej stronie znajdowała się kuchnia, po lewej dwa pokoje. Jeden większy, a za nim mniejszy. W tym większym stała panna Janeczka, obecnie już w ciemnej sukience, układając jakieś drobiazgi na stole.
— Niech pan wejdzie! — wskazała ręką, by się zbliżył — Przepraszam, że nie przedstawię go mamie — tu jej wzrok pobiegł w kierunku zamkniętych drzwi drugiego, mniejszego pokoiku — ale mama jest cierpiąca, leży w łóżku i nie chcę jej niepokoić! Zresztą, może wystarczy panu moja rada...
Skinął głową, zadowolony, że sam na sam porozmawia swobodnie z panną Janeczką i ta nieobecność starszej pani, której nie znał wcale była mu wysoce na rękę. Jednocześnie rozglądał się ciekawie po pokoju. Był umeblowany skromnie, ale porządnie i wszędzie znać było dbałą o czystość rękę kobiecą. Pośrodku znajdował się stół, zasłany kolorową serwetą, przy ścianach szafa i duża otomana, służąca za nocleg pannie Janeczce, w czasie jej pobytów w Warszawie, jak o tem świadczyła uprzątnięta, a leżąca obok na krzesełku pościel. Na ścianach zaś widniały różne fotografje, zapewne członków rodziny. Śród nich wizerunki panny Janeczki w białym fartuchu pielęgniarki i w strojniejszej, wizytowej sukience. Dalej duże fotograficzne zdjęcie jakiejś młodej pary, dokonane prawdopodobnie zaraz po ślubie, a przestawiające bardzo
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Człowiek który zapomniał swego nazwiska.djvu/118
Ta strona została uwierzytelniona.