Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Człowiek który zapomniał swego nazwiska.djvu/119

Ta strona została uwierzytelniona.

przystojną oblubienicę w białym, długim welonie, nieco podobną z twarzy do panny Janeczki — może jej siostrę — wspartą na ramieniu, przybranego we frak, wysokiego, barczystego, młodego małżonka.
— Niechże pan siada! — oświadczyła, wskazując na znajdujące się przy stole krzesełko i sama w pobliżu zajmując miejsce — Niechże, pan siada i opowie mi wszystkie swoje przygody po kolei!
Nie kazał się długo o to prosić. Gorąco pragnął podzielić się z nią przeżytemi wrażeniami.
Począł więc, powtarzać, jak uciekłszy z zakładu dr. Trettera, znalazł się w Warszawie w restauracji i tam poznał Wręcza. Jak Wręcz przyjął go za swego serdecznego przyjaciela, a niebieskiego ptaka Janusza Darskiego i pragnąc wciągnąć w oszukańcze machinację zaofiarował przytułek w swym domu. Jak drapnął od Wręcza, „pożyczywszy“ sobie zaofiarowane mu trzysta złotych i zamieszkał w hoteliku, sądząc, że tam bezpiecznie się ukryje, dopóki panna Janeczka nie powróci. Dalej opowiadał, o swej ucieczce i o tem, jak dziwnem zrządzeniem losu, wskoczył przez otwarte okno do mieszkania Trettera. Przemilczał tylko, niektóre zbyt drastyczne szczegóły swego tam pobytu i umizgi doń romantycznej doktorowej.
Nie nadmienił również o zabranych resztkach listu, napisanego przez Gozdawę-Gozdowskiego, pozostawiając tę wiadomość na ostatek. Wyjąwszy tylko paczkę pieniędzy z bocznej kieszeni i wyciągnąwszy stamtąd papierek stozłotowy, położył go na stole przed panną Janeczką i rzekł, kończąc swą relację.
— Śpieszę zwrócić pani mój dług, gdyż domyślam się, że wielkie uczyniła pani poświęcenie, doręczając mi te pieniądze...
Jakiś cień przebiegł po jej twarzy. Machinalnie wzięła do ręki papierek i zmięła go w swej dłoni.
— Właściwie — wymówiła w zamyśleniu — nie powinnabym brać tego banknotu od pana! Niezbyt ładną został on zdobyty drogą. Obecnie, jednak, bardzo przydadzą mi się pieniądze. Choć, sto złotych sytuacji nie zbawi...