gdy uda się na ten przykry wywiad, gdy wtem w przedpokoju zabrzmiał niecierpliwy, ostry dzwonek.
— Franek! — zawołała radośnie, porywając się ze swego miejsca i śpiesząc w kierunku frontowych drzwi — Więc, nic złego jeszcze mu się nie stało! A może to nie on?
Lecz, wnet odgłosy serdecznego powitania i pocałunków, jakie dobiegły z przedpokoju, oznajmiły, że był to brat panny Janeczki w rzeczy samej. Niezadługo, pojawił się i on, obejmując ramieniem siostrę. Ujrzał nasz bohater, średniego wzrostu, dobrze zbudowanego, młodego człowieka, lat trzydziestu, o przystojnej i poważnej twarzy.
Nie spodziewał się zastać u panny Janeczki gościa i musiała go zdziwić obecność obcego, gdyż przystanął na jego widok, a na obliczu zarysowało się wyraźne zapytanie:
— Co ten tu robi?
Panna Janeczka, spojrzawszy na zdumioną twarz brata, uśmiechnęła się, a był to pierwszy uśmiech, jaki od godziny pojawił się na jej ustach.
— Nie mogę ci przedstawić, Franku — żartobliwie wyrzekła — pana, gdyż nie znam jego nazwiska! Niestety, on sam, również, go nie zna... Mimo to, mocno uściśnijcie sobie dłonie... Pragnęłabym bardzo, żebyś go uważał za przyjaciela...
Korycki, mimowalnie zastosował się do życzenia siostry i uścisnął rękę młodego człowieka, który wstał na jego powitanie. Z oblicza jego, jednak, nie znikał zdziwiony wyraz.
— Nie obawiaj się! — oświadczyła, chcąc go całkowicie uspokoić! Nasz przyjaciel bez nazwiska, nie przeszkodzi nam w szczerzej rozmowie! Wnet się dowiesz czemu tu się znalazł i jak dziwnie jego sprawa łączy się z twojemi przykrościami. Gozdawa-Gozdowski jest jego zaciekłym wrogiem...
Ostatnie zdanie posłużyło za najlepszą rekomendację. Korycki przychylnie teraz spojrzał na młodego człowieka, zresztą może już przedtem jego otwarta
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Człowiek który zapomniał swego nazwiska.djvu/124
Ta strona została uwierzytelniona.