Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Człowiek który zapomniał swego nazwiska.djvu/132

Ta strona została uwierzytelniona.

później Franek Korycki. Oddzielnie. By nie widziano ich razem.
Panna Janeczka długą chwilę pozostała w zadumie. Nie myślała teraz ani o utracie posady przez brata, ani o skutkach, jakie ta strata mogła wywołać w ich skromnym budżecie. Oboje, bowiem, utrzymywali matkę, wdowę po skromnym urzędniku kolejowym, której emerytura wynosiła... aż pięćdziesiąt złotych. Jedno zaprzątało jej główkę. Czy pomyślnie potoczy się rozmowa z Horyńskim i czy młody człowiek powróci z dobremi wieściami.
— Oby zjawił się, jako człowiek z nazwiskiem! — szepnęła.
Wnet jednak przejął ją mimowolny dreszcz. Ileż nowych niebezpieczeństw mogła przynieść odzyskana przeszłości! Jakie więzy, z jakiemi ludźmi łączyły młodego człowieka? Czy wolno jej było nim się tak interesować, skoro nie znała go prawie? A może był żonaty i zmuszony będzie powrócić do żony?
Tu dwie łzy zaszkliły się w oczach panny Janeczki. Żonaty? Czemuż to przypuszczenie sprawiło jej taką przykrość? Bo, panna Janeczka, jeśli miała być szczera przed samą sobą, to musiała przyznać w duchu, że już kochała młodego człowieka i to pierwszą, silną, dziewczęcą miłością!
Kochała, jak kocha prawdziwa kobieta, która dla umiłowanego człowieka poświęca się i nim opiekuje.

ROZDZIAŁ XI.
Rozmowa z Horyńskim.

Młody człowiek, wyszedł pełen otuchy z domu, w którym zamieszkiwała panna Janeczka.
Nareszcie, miał nić przewodnią, dzięki której był pewien, że dotrze do celu.
Horyński.
Nie wątpił na chwilę, że jest to jakiś jego stary przyjaciel, który za nim się ujmie i dopomoże. Widocznie, pierwszy z jego znajomych musiał się domyślać, że postąpiono z nim w ohydny sposób osadzając