Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Człowiek który zapomniał swego nazwiska.djvu/133

Ta strona została uwierzytelniona.

w domu obłąkanych i wstawiał się za nim w swym liście do Gozdawy-Gozdowskiego, nawet nie wiedząc, że znajduje się na wolności.
Niedługo będzie wiedział kim jest i co to wszystko ma oznaczać? A wtedy...
Idąc, podejrzliwie rozglądał się dokoła, wciąż pamiętając o przestrodze panny Janeczki i o pozastawianych nań pułapkach. Wskoczył do pierwszej, napotkanej taksówki, polecając się zawieźć na ulicę Hożą. Mimo, że zwrócił swój dług pannie Janeczce, pozostawało mu z górą dwieście złotych i mógł sobie pozwolić na ten wydatek. Zresztą i tak w najbliższej przyszłości wyjaśni się jego los. Bez przeszkód dotarł pod wskazany numer.
— Bylem go zastał! — pomyśla, wysiadając z samochodu, który przystanął przed nowoczesną sześciopiętrową kamienicę.
Godzina była dziesiąta rano, wielkie więc istniało prawdopodobieństwo, że ów pan Horyński, zapewne człowiek zamożny i nieobarczony pracą, jeszcze znajduje się w domu.
— Gdzie tu mieszka pan Horyński? — zapytał, napotkanego w bramie dozorcę.
— Pierwsze piętro, front! — odparł dozorca, spojrzawszy nań dziwnie, jak się patrzy na kogoś, kogo ongiś często spotykało się w swym domu, lecz nie przypuszczało, że jeszcze zobaczy. Tylko nie wiem, czy pana przyjmie!
— Dlaczego? — młody człowiek nie zauważył spojrzenia dozorcy.
— Sam pan powinien wiedzieć najlepiej! — tamten mruknął tak cicho, że nasz bohater tego nie dosłyszał i wzruszywszy ramionami, odszedł do swej dyżurki.
Ale młody człowiek już pędził po schodach.
— Jerzy Horyński! Obywatel ziemski! przeczytał na metalowej tabliczce.
Zadzwonił i poczuł jakieś ukłucie w sercu. Tam za drzwiami taiła się jego przyszłość i przeszłość. Nadal jednak nie wątpił, że i pomoc.