Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Człowiek który zapomniał swego nazwiska.djvu/143

Ta strona została uwierzytelniona.

nej, poprawiwszy szlafrok, zbytnio odsłaniający jej obnażone piersi, zaciągnęła się dymem i odezwała niedbale.
— O jaki rozrachunek panu, właściwie chodzi?
— Och, bynajmniej nie o to — odrzekł z ironją że widzę panią w takim stroju w mieszkaniu obcego mężczyzny! Rozumiem, nawet, czemu pani tu czas spędza, zamiast, by jej kochanek, odwiedzał ją w naszym apartamencie! Bo, mieliśmy, podobno, dawniej, w Alejach Ujazdowskich ładny apartament! Czyni pani tak, by nie padło na nią żadne podejrzenie, iż gdy „biedny mąż“ przebywa w sanatorjum, żona przyjmuje kompromitujące wizyty! Genjalna jest pani stale w swej perfidji. Dlatego właśnie, osadziliście mnie w zakładzie Trettera, żebym wam nie przeszkadzał w waszych miłostkach i trwonieniu moich pieniędzy! Ale, za to, żeście mnie tam osadzili, poniesiecie karę...
— Jaką?
— Wywlokę teraz, wszystko na światło dzienne!
Pani Iza jeszcze głębiej zaciągnęła się dymem i spojrzała ironicznie na swego „męża“.
— Bardzo mi miło — rzekła — że odzyskał pan pamięć, wie kim jest, a nawet sobie przypomina, że mamy, a właściwie — poprawiła się mam apartament w Alejach Ujazdowskich i jest moim małżonkiem. Tylko, te wyrzuty o umieszczeniu go w sanatorjum są niesłuszne. Odwiozłam tam pana, gdyż był chory.
Zdumiał się na tyle bezczelności.
— I dlatego oświadczyła pani Tretterowi — zawołał, że żywy nie powinienem sanatorjum opuścić! Dlatego, Tretter wraz z pielęgniarzem Antonim, z pani polecenia, dawali mi jakieś trujące proszki, które miały skrócić życie, lub przyprawić w obłęd?
— Głupstwa!
— Nie głupstwa! Mam na to świadków!
Cień niepokoju przebiegł w jej oczach, lecz wnet wzruszyła ramionami.
— Świadków? Wątpię! A teraz pan pozwoli, że ja zkolei mu wszystko wyłożę.
— Proszę!