czytanie książek... Ciekawam, gdzie pan znajdzie tych przyjaciół? A na tych, którzy u nas wspólnie bywali, chyba nie będzie się pan powoływał!
— Czemu?
— Gdyż, tylko potwierdzą, to co przedtem mówiłam! Że pańskie postępowanie, stało się niebezpieczne dla otoczenia! Choćby moja daleka kuzynka, baronowa Gerlicz...
— Ach! — przypomniał sobie. Ta sama, która tak natrętnie przyglądała mi się w „Livoy‘u“!
— Niech pan będzie spokojny! — dokończyła okrutnie hrabina Iza swe poprzednie zdanie. W całej Warszawie nie znajdzie się nikt, kto ośmieliłby się twierdzić, że nie jest pan obłąkany!
— Bo pani, łaskawie — wykrzyknął, czując zaciskającą się dokoła niego sieć — wyrobiła mi taką opinję! Doskonale wiedziała pani, co czynić, aby raz na zawsze zatrzeć ślady i pozbyć się „małżonka“. Ale, dziś, każdy uczciwy lekarz, który mnie zbada oświadczy, iż jestem zdrów na umyśle!
— Wątpię, bowiem, jak twierdzi dr. Tretter, a w ślad za nim potwierdzą to i inni lekarze, obecna trzeźwość pańskiego umysłu, może być tylko krótką przerwą w chorobie, a po niej nastąpi jeszcze groźniejsza recydywa. Nauka zna podobne wypadki. A raz jeszcze powtarzam, został pan uznany za człowieka niebezpiecznego dla otoczenia i przedwczesne jego zwolnienie mogłoby pociągnąć za sobą najgorsze konsekwencje.
— Nie wiem! A raczej, wątpię...
Był wprost zaskoczony przewrotnością jej rozumowania.
— Cóż z tego?
— To — zakończyła, siadając wygodnie w fotelu i zapalając nowego papierosa, podczas, gdy Horyński z niekłamanym zachwytem spoglądał na nią — że dla wszystkich jest pan zbiegłym z domu obłąkanych warjatem, który usiłował mnie zamordować i który jaknajprędzej zpowrotem winien się tam znaleźć.
Z bezsilnego gniewu aż załamał ręce.
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Człowiek który zapomniał swego nazwiska.djvu/145
Ta strona została uwierzytelniona.