Ta strona została uwierzytelniona.
— Pan? — zdziwiła się — Franek? Czemuż sam nie przyszedł?
— Z tej kartki wszystkiego pani się dowie? — odparł i nie czekając na dalsze zapytania, uciekł, jakgdyby nie chciał, by dłużej go widziano w tym domu.
— Cóż pisze pani brat? — zagadnął, gdy powróciwszy do pokoju, przystanęła przy oknie i poczęła odczytywać doręczoną kartkę — Co się stało? — nagle zawołał.
Spostrzegł, że panna Janeczka blednie.
— Co się stało? — powtórzył.
— Nieszczęście! — wyrwało się z jej ust.
— Nieszczęście?
— Franek aresztowany! Niech pan przeczyta kartkę!
Drżącemi ze wzruszenia palcami wyjął z jej ręki bilecik i czytał. Był on skreślony ołówkiem i widocznie w wielkim pośpiechu:
„Droga Janeczko! — pisał Korycki — Prawie natychmiast po zjawieniu się w biurze, zostałem aresztowany i tylko dobroci naszego gońca zawdzięczam, że udało mi się mu wsunąć i że zgodził się odnieść do Ciebie tę kartkę. Oskarżył mnie, oczywiście, Gozdawa-Gozdowski o usiłowanie kradzieży, ale odrazu, jak domyślałem się, inny w tej całej sprawie kryje się podkład. Zdołał on już ustalić, że jesteś moją siostrą i że pracujesz, jako pielęgniarka, w zakładzie dr. Trettera. Dał mi niedwuznacznie do zrozumienia, że przypuszcza, iż oboje uknuliśmy jakąś intrygę, mającą na celu uwolnienie obłąkanego z sanatorjum i szantażowanie za jego pomocą, rodziny. Prawdopodobnie, zamierza wystąpić i przeciw Tobie i musisz się mieć dobrze na baczności, Janeczko! Rzecz prosta, musisz uprzedzić o wszystkiem wiadomą osobę, Jego pobyt w naszym domu jest niemożliwy i nie wykluczone jest, że lada chwila oczekuje cię rewizja. Więcej pisać nie mogę...
Twój Franek“.