— Ach, tak... — bąknął i lekki uśmiech przebiegł po jego ustach na myśl, jaką minę musiała mieć i jak płonęła zemstą wówczas panna Lola — Ale skądże — zapytał — dowiedział się pan kim jestem? Chyba nie z listu Darskiego?
— Zaraz, panie hrabio! Nie wiedziałem, co sądzić o tym fakcie, gdy niemal zaraz po Loli, przybył do mego mieszkania policyjny wywiadowca. Szukał pana, a ponieważ widziano nas razem w „Livoy‘u“, sądził, że u mnie zbierze, jakie informacje. Powiedział mi, kim pan jest i stąd znam pańskie nazwisko..
— Pojmuję! — zawołał.
— Oczywiście — tłumaczył dalej Wręcz — nie przyznałem się, że bawił pan u mnie blisko dwa dni i oświadczyłem mu, że rozstaliśmy się jeszcze w restauracji i nie wiem, co z panem się stało, — nie dodawał chytrze dyrektor, iż tak postąpił, aby nie wypłynęła historja z Darskim — Odszedł, nie powziąwszy żadnych podejrzeń... Nadmienił tylko na odchodnem, że należy się pana wytrzegać, bo jest bardzo niebezpiecznym furjatem...
— I pomimo to — zauważył wesoło — chciał się pan koniecznie ze mną zobaczyć i nawet aż tu przyszedł? A nuż zaraz wpadnę w szał?
Gruby Wręcz parsknął śmiechem. Zawtórowała mu cicho panna Janeczka.
— Niema obawy! I ja w pierwszej chwili byłem przerażony, że z tak groźnym obłąkanym pod jednym dachem spędziłem dwie noce i dziękowałem Bogu, żem uszedł cało. Ale wnet dowiedziałem się, że jest pan całkowicie normalny i dowiedziałem się, czemu uciekł pan z zakładu dr. Trettera i teraz musi się ukrywać. Tylko, że potem, co z panem uczyniono, może nie przypomina pan sobie, o niektórych ubiegłych wypadkach...
— I o tem pan wie? — ze zdumieniem zauważył, widząc, że i ten szczegół jest Wręczowi znany — Skąd? Od kogo?
— Dzięki Loli!
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Człowiek który zapomniał swego nazwiska.djvu/165
Ta strona została uwierzytelniona.