Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Człowiek który zapomniał swego nazwiska.djvu/180

Ta strona została uwierzytelniona.

rzyć Wręczowi? A później, jak pan mi da plenipotencję na prowadzenie swoich interesów...
Raptem urwał. Gdy tak stali przed kamienicą, w której mieszkała zmarła, na rogu Pięknej i Mokotowskiej, z tyłu podszadł do nich niespodzianie jakiś mężczyzna. Manewrował on tak, by dopiero w ostatniej chwili go spostrzegli i ciężko opuścił swą dłoń na ramię młodego człowieka.
— A... pan Wręcz, w towarzystwie hrabiego! — rzekł niby odpowiadając na poprzednie słowa dyrektora — Nie pomogą tym razem żadne wykręty, ani kłamstwa!
Przed niemi stał policyjny wywiadowca, uśmiechając się ironicznie. Ten sam, który odwiedził dyrektora, a później w hotelu o mało nie zatrzymał młodego człowieka.
— Nie pomogą! — powtórzył — I po raz drugi nie ucieknie mi pan, panie Jarosławie Otocki!
Młody człowiek zbladł, a Wręcz stał się purpurowy na twarzy...
— Cóż to znaczy?
— To znaczy, że kiedy byłem u pana, panie dyrektorze, oświadczył pan, że nie zna obłąkanego i rozstał się z nim, natychmiast, w „Livoy‘u“. Tymczasem stwierdziłem, że mieszkał u pana przez dwa dni i że nadal, utrzymujecie stosunki, skoro razem was spotykam! A domyśla się pan chyba, co grozi za udzielanie przedstawicielom władzy fałszywych informacyj.
— Ależ, panie! — zawołał, zrozpaczony Wręcz, nie broniąc się nawet z postawionych mu zarzutów — Jeśli tak postąpiłem, miałem po temu ważne powody! Ale, zapewniam pana, ten pan nie jest obłąkany... Niech, pan go nie zatrzymuje...
Wywiadowca wzruszył ramionami.
— Nie moja rzecz jest decydować w tej sprawie! Mam wyraźny rozkaz i muszę odstawić chorego Jarosława Otockiego tam, dokąd mi odstawić go polecono!
Lola nie wytrzymała, a ze zdenerwowania aż łzy zakręciły się w jej oczach.
— Panie! — wykrzyknęła — Hrabia Otocki jest