Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Człowiek który zapomniał swego nazwiska.djvu/182

Ta strona została uwierzytelniona.

że gdyby pana uważał za szaleńca, napewno, nie zarzymywałbym go i nie jechał z nim sam w samochodzie, a zarządał policyjnej asysty! Dlatego też, wiozę pana nie do sanatorjum, a do prokuratora;
Otocki odetchnął głęboko i mocno uścisnął jego rękę.

ROZDZIAŁ XV.
Hrabia Jarosław Otocki jest obłąkany!

W kilka godzin później, w obszernym, urzędowym gabinecie prokuratora, toczyła się ożywiona rozmowa.
Sam prokurator, siwy mężczyzna o poważnej twarzy, siedział za dużym, pokrytym papierami i aktami biurkiem, w pokoju zaś zostali zebrani najważniejsi aktorzy tej dramatycznej historji. Z jednej strony, z pewnemi minami, zajmowali miejsca na krzesełkach hrabina Iza Otocka, Gozdawa-Gozdowski, Horyński i Tretter — z drugiej zaś stał nasz mody człowiek, panna Janeczka, jej brat Korycki i Wręcz.
— Zebrałem tu państwa, wszystkich — odezwał się prokurator — gdyż mimo, że chory został zatrzymany i powinien zostać osadzony z powrotem w sanatorjum, zachodzą tu takie okoliczności, iż nie mogę lekko potraktować tej sprawy... W dalszym ciągu utrzymuje pan — zwrócił się do Otockiego — że jest zdrów i podstępem został osadzony w zakładzie dla obłąkanych?
— Tak jest!
— A czy nie zechciałby pan bliżej opowiedzieć, na czem polegał ten podstęp?
— Panie prokuratorze! — odparł — Przedtem już wyznałem, panu prokuratorowi szczerze wszystko! Odzyskałem przytomność w sanatorjum dr. Trettera, lecz co się przedtem działo, nie wiem! Nie ulega, jednak, najlżejszej wątpliwości, że dostać tam się musiałem na skutek podłej intrygi!
— Jakiej.
— Powtarzam, nie wiem! Ale, warunki w jakich