Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Człowiek który zapomniał swego nazwiska.djvu/183

Ta strona została uwierzytelniona.

przebywałem w zakładzie, były takie, że miałem wszelkie prawo mniemać, że nie umieszczono mnie tam, abym wyzdrowiał, lecz żebym żywy stamtąd nie wyszedł!
Tretter, który dotychczas siedział w milczeniu, gładząc swą długą, czarną brodę, nagle przerwał:
— Przepraszam, że słówko wtrącę, ale zbyt boleśnie dotyka mnie podobne oskarżenie! Chory hrabia, Jarosław Otocki, w stanie nieprzytomnym został odstawiony do mojego zakładu i tam częściowo zdrowie odzyskał. Po przebytej chorobie, cierpiał na zanik pamięci, a ja nie chcąc wywoływać wstrząsu i recydywy, bardzo powoli wtajemniczałem go w rzeczywistość! Gdyby, poznał pewne szczegóły ze swej przeszłości mogło się to bardzo niekorzystnie odbić na jego zdrowiu! Ponieważ, odmawiałem mu wielu wyjaśnień, wpadał w wściekłość i podejrzewał mnie wraz z pielęgniarzem Antonim o jakieś straszliwe zamiary! Oto, goła prawda i taka za wyleczenie go mnie spotyka wdzięczność... Na szczęście, nikt nie będzie się liczył, ze słowami chorego, gdyż hrabia Otocki i nadal nie jest zdrów, a nastąpiło tylko chwilowe polepszenie. Dillucida intervalla — jaśniejsze momenty, jak my to w medycynie nazywamy... Długo, jednak, jeszcze leczyć się musi, zanim będzie można go uznać za normalnego.
— Cóż pan na to? — zwrócił się znów prokurator do Otockiego.
— Może pan prokurator zechce zapytać o wyjaśnienia w tej sprawie pannę Janecz... to jest chciałem powiedzieć pannę Janinę Korycką, pielęgniarkę z zakładu dr. Trettera!
Panna Janeczka śmiało wystąpiła naprzód i jęła powtarzać znane nam przygody. Mówiła i o opowieści, posłyszanej od koleżanki, w jaki sposób młodego człowieka odwieziono do sanatorjum i o tem, jak dopomogła mu do ucieczki. A w czasie tego opowiadania jej oczy płonęły takiem oburzeniem, a taką szczerością tchnęły jej słowa, że prokurator na chwilę wątpić nie mógł w jej dobrą wiarę.