Ta strona została uwierzytelniona.
idzie na ten lep! Czułam, że jest to zamach wymierzony na jego kieszeń, ale czyż sama nie żyłam z podobnych zamachów, tylko na mniejszą skalę? Przestałam się tem ciekawić. Spostrzegłam tylko, że po ślubie, który się odbył, Gozdowski ma pieniędzmi nabite kieszenie. Upłynęło z górą pół roku, gdy wtem przed dwoma miesiącami, widocznie, coś zaczyna się psuć. Gozdowski chodzi zły i zachmurzony. Nie śmiałam pierwsza go zapytywać, aż tu pewnego dnia bomba pękła. Wpadł do mnie, nieprzytomny z gniewu: — „Wszystko stracone! — zawołał — Musisz nas ratować!“ — „Co się stało?“ — zagadnęłam. — Ten idjota, Otocki — odparł — dawno już podejrzewał Izę o zdradę i stawał się coraz względem nas skąpszy i zimniejszy. Wczoraj ją nakrył niespodzianie z Horyńskim! Doszło do okropnej sceny. Wie, że go oddawna oszukiwali i że żyła jeszcze z Horyńskim przed ślubem! Oświadczył, że wyrzuci ją z domu, a nawet cofnie uczyniony na jej korzyść zapis! Bo, trzeba ci wiedzieć — mówił — że zapisał jej znaczną sumę, a w razie jego nieobecności, lub choroby, my jesteśmy zarządcami majątku, gdyby zaś zmarł, prócz tej sumy, przypada Izie jeszcze znaczne dożywocie! Wszystko stracone! Bez grosza znajdziemy się na bruku... Choć, mam pewien plan, a ty mogłabyś nam dopomóc!“ — „Ja?“ — szepnęłam, zdziwiona. Chwilę chodził po pokoju“, wreszcie przystanął przedemną, a jego twarz przybrała drapieżny wyraz — „Ty!“ — odrzekł — A to co masz uczynić, będzie drobnostką! — Mianowicie? — Napiszesz — cedził wyrazy powoli — do Otockiego list i mu oznajmisz, że możesz mu udzielić ważnych informacyj o żonie i żeby koniecznie jutro, wieczorem, o siódmej do ciebie przybył! — Ależ, ja nic nie wiem! Zbyteczne, to będzie tylko przy-