Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Człowiek który zapomniał swego nazwiska.djvu/197

Ta strona została uwierzytelniona.

Nie obejdzie się bez udziału policji i sporo osób, niezadługo, odprowadzi ona do więzienia!
Masywna figura Trettera opadła z powrotem na krzesło. Drżał, niczem osinowy liść. Gozdawa i Horyński byli nie mniej bladzi, tylko ich oczy błądziły dziko.

— „Nagle — brzmiało dalej opowiadanie — Gozdowski przypomniał sobie o mnie: „Odejdź do kuchni — rozkazał — niepotrzebna będziesz przy tem, co tu nastąpi!“ — Pokornie odeszłam, ale nie byłabym kobietą, gdybym nie postarała się śledzić tego, co się tam działo. Po cichu wróciłam do sąsiedniego pokoju, drzwi pozostały na pół uchylone, mogłam widzieć i słyszeć wszystko. Spostrzegłam więc, jak dr. Tretter pochyla się nad leżącym i wyjmuje jakiś błyszczący przedmiot z kieszeni. — „Zaraz zrobię zastrzyk! — dobiegł mnie jego przyciszony głos — Znakomity zastrzyk, którego sekret dostałem aż z Tybetu. Po tym zastrzyku, po upływie mniej więcej godziny, pacjent wpada w szał, tłucze co napotka, rzuca się na ludzi, może poranić niebezpiecznie, sprawia wrażenie furjata! Przewieziecie tedy Otockiego — Gozdowski z Horyńskim chciwie łowili każde słowo Trettera — do domu i postaracie, aby w czasie ataku znalazło się tam jaknajwięcej ludzi. Nikt nic nie dojdzie i najpodejrzliwsza komisja lekarska nawet zgodzi się, że jest obłąkanym, groźnym dla otoczenia...“.

— Ach! — wyrwał się okrzyk z piersi panny Janeczki.
— To — Otockimu wielki ciężar spadł z serca — dzięki temu rzucałem się na ludzi? Stąd powstały policyjne raporty!
Tylko prokurator, niewzruszony, czytał talej przedśmiertną spowiedź Oleńki Walendziakówny.

— „Grozą mnie przejęły te słowa, a jeszcze większą, gdy posłyszałam następne zdanie Trettera: — „Po tym ataku furji, straci pamięć i bę-