Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Człowiek który zapomniał swego nazwiska.djvu/43

Ta strona została uwierzytelniona.

sentymentalnego bluesa, uszminkowana dama, ta sama, która przyglądała się młodemu człowiekowi tak natarczywie, nagle skinęła na jednego z towarzyszących jej panów i podniósłszy się od stolika, zmieszała się z tańczącemi parami. Ale, wnet poznać było można, że nie zamiłowanie do tańca wyłącznie skłoniło ją do wzięcia udziału w ogólnej zabawie. Raczej chęć, bliższego przyjrzenia się młodemu człowiekowi, który siedział od jej miejsca dość daleko. Bo oczy miała jedynie weń wlepione i manewrowała wraz ze swym tancerzem tak, by do niego się zbliżyć. A gdy mijała ich stolik, z jej ust wybiegł szept:
— On, napewno! Nie, to przechodzi wszelkie pojęcie! Co za tupet! Będę musiała zawiadomić natychmiast...
Szept ten nie doleciał do słuchu dyrektora Wręcza, lecz mina umalowanej damy na tyle była wymowna, że łatwo można było odgadnąć, że nie żywi względem jego przyjaciela, uczuć przyjaznych i że istnieć pomiędzy niemi muszą zadawnione porachunki.
— Któż to jest? — zapytał z niepokojem.
— Nie wiem! — odparł zupełnie szczerze, odnaleziony przed kilku minutami Janusz Darski.
— Niemam pojęcia czemu? — znów powtórzył, łamiąc sobie głowę, jaką z tą nieznajomą panią mogła go łączyć przygoda.
— A jednak...
Korzystając z tego, że para znikła w ogólnym tłumie tancerzy, dyrektor Wręcz skinął głową w kierunku zarządzającego dancingiem.
Ten nadbiegł w podskokach.
— Panie — zapytał, wskazując na umalowaną i ubrylantowaną damę — Czy nie mógłby pan mi powiedzieć, kim jest ta pani?
— Och! — rzekł z uprzejmym uśmiechem zarządzający — Znam ją doskonale! To bardzo elegancka osoba i z wielkiego świata!
— Baronowa Gerlicz?
— Tak, żona tego bogatego fabrykanta!
A gdy zarządzający znikł, zadowolniwszy cieka-