Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Człowiek który zapomniał swego nazwiska.djvu/47

Ta strona została uwierzytelniona.

pewno on... Musiał, w niezrozumiały sposób stamtąd uciec...
— Niestety, wiem już o tem! — zabrzmiała na drugim końcu telefonicznego drutu gniewna odpowiedź — Uciekł! Właśnie, przed chwilą zawiadomił mnie o tem dr. Tretter! Oto przyczyna, czemu nie śpię!...
— W jaki sposób?
— Przez pijaństwo tego przeklętego pielęgniarza Antoniego. Pielęgniarz się spił i przypadkiem zostawił drzwi celi otwarte. Mniemał, że ten głęboko zasnął. A on wykorzystał tę okoliczność i drapnął. Mało tego! Gdy sam Tretter rzucił się w pościg, dał jakimś łobuzom dwadzieścia złotych i wmówił w nich, że to właśnie Tretter jest warjatem, a ci poturbowali i odstawili do sanatorjum doktora! Straszna stała się rzecz! Wprost skóra na mnie cierpnie, gdy pomyślę, co teraz nastąpi...
— Rozumiem cię zupełnie! — odparła baronowa Gerlicz, a i w jej głosie zadźwięczało przerażenie — To straszne! Tylko, nie rozumiem... Wszyscy lekarze twierdzili, że nigdy nie odzyska zdrowia, a on wygląda na całkiem przytomnego...
— Pomylili się! Oprzytomniał! Napewno przypomniał sobie wszystko i wie o wszystkiem...
— Okropne!
— Zastanawia mnie — mówiła teraz ta, do której dzwoniła baronowa Gerlicz i która nazywała Izą — skąd wziął pieniądze? Dwadzieścia złotych dla andrusów... Miał na bilet do Warszawy. Obecnie znajduje się w dancingu... Musi mieć jakichś przyjaciół! Tem więcej jest to dziwne, że przecież postarałam się, aby wszyscy odsunęli się od niego! Nic nie pojmuję! Z kim siedzi w restauracji??
— Z jakimś grubym, starszym jegomościem! Pytałam się o nazwisko tego pana zarządzającego dancingiem i odparł mi, że jest to jakiś bogaty dyrektor Wręcz. Nigdy nie słyszałam o takim. Pozatem dodał zarządzający, że jest to przygodna znajomość, bo po-