ciem? Cóż to znaczyło? Świadomość jednych rzeczy wracała, a innych nie mogła powrócić.
Wpijał się wzrokiem w liczne pozawieszane na ścianach i poustawiane w bogatych ramkach fotografje na biurku dyrektora. Pełno tam było wizerunków starszych i młodszych mężczyzn, ubranych wykwintnie, zdjęć pięknych i śmiejących się zalotnie kobiet. Niektóre z tych fotografji zdobiły nawet napisy. Odczytywał te napisy... i nic... nic... Ludzie wyobrażeni na zdjęciach pozostawali mu całkowicie obcy. A jednak, jeśli był poprzednio w takim zażyłym stosunku z Wręczem, wielu z nich musiał znać, z wieloma się przyjaźnić. Nie poznawał ich teraz, jak wczoraj nie poznał Wręcza.
Wtem drgnął. Dojrzał dużą fotografję, przedstawiającą młodego człowieka o zarozumiałym, nieco bezczelnym wyrazie twarzy. Ubranego przesadnie elegancko, z monoklem w oku. Pod spodem napis: „Kochanemu Alojzemu Wręczowi — na pamiątkę Janusz Darski“.
— Janusz Darski! Więc, on...
Pochwycił fotografję i pobiegł do olbrzymiego znajdującego się w sąsiednim salonie lustra i począł porównywać. Tak, bezwzględnie istniało podobieństwo, nawet znaczne podobieństwo. Chociaż...
Czyż był, naprawdę, tym młodym człowiekiem, uśmiechniętym arogancko i spoglądającym na świat z miną przebiegłej wyższości. Gdzież się podział ten niemiły grymas, ta pewność siebie, zarozumiałość i chytrość, bijąca z oblicza, uwiecznionego na wizerunku?
— Chyba, nie ja?...
A jednak, był Januszem Darskim! Tym Januszem Darskim, który za krótkotrwałe chwile hulaszczego życia, zapewne, ponieść musi długą karę. Jedna rzecz go tylko zastanawiała w dalszym ciągu. W jaki sposób to się stało, że ów dziwny wypadek, który pozbawił go całkowicie pamięci, spowodował jednocześnie całkowite duchowe przerodzenie? Bo czuł się przecież bardzo teraz daleki od owego Janusza Darskiego, a jego dusza była pełna wzniosłych i szlachetnych po-
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Człowiek który zapomniał swego nazwiska.djvu/52
Ta strona została uwierzytelniona.