Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Człowiek który zapomniał swego nazwiska.djvu/56

Ta strona została uwierzytelniona.

kładanie fikcyjnych przedsiębiorstw i inne wcale sprytnie pomyślane kanty... Nie gardziłeś „pożyczkami“ od najskromniejszych nawet ludzi i każdy ci był dobry, byle miał pieniądze...
Złocisze znoszono chętnie, wszak znakomicie zachowywałeś pozory bogatego człowieka! I te przebajeczne kochanki i luksusowe auta i kolacje, w czasie których szampan lał się strumieniami — na samo to wspomnienie usta dyrektora złożyły się do cmoknięcia. — Nie jedną z tobą wtedy wysączyłem butelczynę i z niejedną dziewczynką byliśmy w gabinecie... — znów cmoknął lubieżnie — W taki to sposób, rzucając głupcom piaskiem w oczy, najmniej wyprułeś miljon... Tak przynajmniej, twierdziły później władze sądowe... Wreszcie, przyszedł kres — któryś idjota, jakiego naciągnęłeś na względnie małą sumkę, tacy pętacy zwykle bywają najwięcej zawzięci — tu w tonie Wręcza odbił się niewiadomo dlaczego gniew — zirytował się i nie mogąc doprosić się zwrotu swego „wkładu“, złożył skargę do prokuratora. Jeszcze nie wierzono. Któż śmiałby posądzać o podobne poziome przywłaszczenie, stale pewnego siebie, wytwornego dżentelmena w monoklu, Janusza Darskiego? Zresztą, twoje oburzenie, iż śmią cię pomawiać o podobne niskie sprawy, było tak znakomicie odegrane, że powszechnie mniemano, nawet władze sądowe, iż to o jakąś bezsensowną skargę chodzi. Ty zaś pragnąłeś tylko zyskać na czasie, a właściwie zebrać potrzebne na ucieczkę pieniądze... Wtedy — wcale nie mam do ciebie o to żalu — rąbnąłeś mnie trzy tysiące... Byłbym ci dał nawet pięć, tak w ciebie wierzyłem, aleś był na tyle miły, że atakowałeś mnie na mniejszą sumę...
— Ach! — szepnął. Znał już teraz całe swe poprzednie życie.
— Oczywiście, kiedyś uciekł — mówił Wręcz dalej — powstał niebywały skandal. A poszkodowani, nie wiedząc, jak odzyskać swoje pieniądze poczęli napastować twoją rodzinę. Rzecz prosta, bez żadnych podstaw prawnych. A twoja rodzina, widocznie znie-