Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Człowiek który zapomniał swego nazwiska.djvu/63

Ta strona została uwierzytelniona.

całkowicie z poprzedniemi przypuszczeniami. Była tancerką w jakimś kabarecie i mimo, zapewnień o swej cnocie, osóbką do zdobycia dość łatwą. Świadczył o tem nietylko jej ubiór, ale i uśmiech Wręcza, który niby chciał powiedzieć:
— Tedy, ani razu nie zdradziłaś Januszka? Ho... ho... Nie łżyj, Lola...
Spostrzegła, widocznie, jego minę, bo zawołała z udanym gniewem!
— Wątpisz, grubasie? Nie masz się, o co wykrzywiać! Lepszych, jak ty, odwalałam frajerów, bo stale jestem wierna Januszkowi! Niema nad Januszka! Zdrowo objechałabym cię za te twoje głupie żarty, ale daruję dziś wszystko, za to, żeś mnie zazawiadomił o jego przyjeździe...
Nastąpiły nowe pocałunki i uściski, od których nie wypadało mu się nawet bronić. Z rozpaczą tylko myślał:
— Więc, z taką żyłem dwa lata... Cóż za ordynarna dziewczyna... Co za język... „Odwalam frajerów“...
Wręcz, zmieszanie młodego człowieka przypisał innej przyczynie. Sądził, że dobrana para, w jego obecności nie może się nagadać szczerze. Nagadać i sobą nacieszyć dowoli. Tedy, znów z udanym, dobrodusznym uśmiechem, niby opiekun, przypatrujący się ich amorom, oświadczył:
— Słuchajcie, zakochani! Janusz jest moim gościem, ale powinien czuć się u mnie w domu, jak u samego siebie! Ma swój pokój! i możesz Lola, siedzieć u niego cały dzień, a nawet całą noc...
— Świnia jesteś! — wrzasnęła młoda osóbka, jakby dopatrując się w tem dwuznacznej aluzji — Świnia! Ale i porządny chłop! Zresztą, nie musimy go się krępować, bośmy stare małżeństwo. Prawda, Januszek? Kiedy nas stąd wypędza, to chodźmy do twojego pokoju...
— Wcale was nie wypędzam! — zaśmiał się Wręcz — Sądziłem tylko, żeście spragnieni pogawędki w cztery oczy... Widzę to, po minie Loli!