Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Człowiek który zapomniał swego nazwiska.djvu/75

Ta strona została uwierzytelniona.

— Proponujesz mi — wyrzucił ze siebie zduszonym głosem — pięć tysięcy za to, żebym pofałszował książki, może podpisy i dzięki temu wciągnął w twe sieci, ofiarę, która tę „kombinacyjkę“ przypłaci pół miljonem złotych?
Wręcz, który nie mógł się domyślić, co się w duszy młodego człowieka działo, wciąż mniemając, że ma do czynienia z Darskim, niespodziewany wybuch przypisywał innej przyczynie. Sądził, że najdroższy przyjaciel, uważa owe pięć tysięcy za zbyt mały zarobek, w porównaniu z jego pół miljonem.
— Nie wydusisz ze mnie więcej! — stanowczo oświadczył — Próżne będą targi! A może — dodał drwiąco — ogarniają się skrupuły?
— A jak się nazywa ten jegomość — zabrzmiało zapytanie — do którego kieszeni zamierzasz się dobrać?
Wręcz skrzywił się trochę. Zbyt jednak był pewny, że Darski zgodzić się musi na „kombinację“, a z papierów, które zamierzał mu doręczyć, dla „spreparowania“, prędzej, czy później, dowiedziałby się nazwiska.
— Nie znasz go! — mruknął niechętnie — Zresztą, trudno bym czynił z tego tajemnicę. I tak, nigdy w życiu nie zetkniesz się z nim! Nazywa się Gozdawa-Gozdowski i od niedawna bawi w Warszawie...
— Gozdawa-Gozdowski? — niby błyskawica przebiegło w mózgu młodego człowieka — Ależ, ja to nazwisko już słyszałem! Gdzie? Kiedy?
— Napewno, go nie znasz! — powtórzył Wręcz — Zresztą, czy ci nie wszystko jedno, o kogo chodzi? Więc zgoda? Dziś jeszcze, przyniosę z banku część papierów. I jak, powiedziałem! Pięć tysięcy oraz natychmiastowy wyjazd!
Wargi młodego człowieka zacięły się, niby siłą tłumiąc jakieś słowa, które z poza nich pragnęły cię wydostać. Czynił wrażenie kogoś, kto nie wie, na co się zdecydować.
Wręcz, oczywiście, zauważył tę grę twarzy