Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Człowiek który zapomniał swego nazwiska.djvu/78

Ta strona została uwierzytelniona.

domu i tam zamierzał ukrywać, „póki książki nie zostaną należycie „spreparowane“. A później, chciał zapewne, pozbyć go się byle czem i jaknajprędzej wyprawić z Warszawy niepotrzebnego wspólnika. Pomysł, istotnie, genjalny i do którego prawdziwy Darski nadałby się znakomicie.
Lecz, on?
Co miał uczynić? Wyprowadzić Wręcza z błędu i narazić się na natychmiastowe wyrzucenie za drzwi, a może i gorsze konsekwencjeć? O, jakżeż cieszył się teraz, że nie był z nim całkowicie szczery i nie wyznawał mu o swym pobycie w zakładzie dr. Trettera! Jakżeż rad był, że nie dał się porwać oburzeniu i nie rzucił mu w twarz zmiętemi stuzłotowemi banknotami.
Gorzej go ukarze!
Zniknie i zabierze ze sobą „pożyczkę“. Zwróci mu ją przy pierwszej okazji, z uprzejmym liścikiem, nadmieniając, że nie był tym, za kogo Wręcz go przyjmował. Wyobraża sobie, jak się przeciągnie, oblicze dyrektora.
— Ha! ha... — znów się zaśmiał.
Przecież tu nie może pozostać ani chwili dłużej i nie może dłużej odgrywać narzuconej mu roli. Zbyt wiele grozi niebepieczeństw i na zbyt wiele rzeczy należy natychmiast się decydować. Lola... Fałszywe bilanse... Przeczeka jeszcze kilka godzin i uśpiwszy czujność Jana ucieknie... Ucieknie, jako człowiek bez nazwiska, ale i człowiek, bez balastu przeszłości. Toć prędzej, czy później dojść musi, kim jest, a wtedy, nietylko Wręczowi zwróci „pożyczkę“, ale jednocześnie ostrzeże owego Gozdawę-Gozdowskiego, przed zamachem, szykującym się na jego kieszeń. Gozdawa-Gozdowski? Czemuż tak znane wydaje mu się to nazwisko?
Ubrał się, wesoło pogwizdując, a później dla niepoznaki udawał, że czyta jakąś książkę.
Jan wciąż kręcił się sprzątając w sąsiednim pokoju, a on chciał opuścić mieszkanie niespotrzeżenie. Wreszcie, służący, któremu dyrektor polecił dy-