Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Człowiek który zapomniał swego nazwiska.djvu/80

Ta strona została uwierzytelniona.

— Pijak przeklęty! — wyrwało się z pasją Wręczowi — Poleciał do knajpy, gdy poczuł pieniądze! Głupi byłem, żem mu dał! Zawsze człowiek jest ukarany za dobre serce.
Nie wątpił jednak, na chwilę, że najdroższy przyjaciel wnet, na obiad się zjawi. Dopiero, gdy wskazówki zegara jęły znaczyć wpół do szóstej, a później szóstą, zaniepokoił się nie na żarty.
— Zapił się na śmierć, czy siedzi u Loli? — począł rozwiążać — Et, chyba nie popełniłby takiego szaleństwa, by pobiec do niej? Wie, czem mu to grozi!
Mimo tej refleksji, zbliżył się do telefonicznego aparatu, chcąc połączyć się z jasno utlenioną, ładną osóbką i od niej uzyskać bliższe informacje. Już miał pochwycić za słuchawkę, kiedy wtem w przedpokoju rozległ się dzwonek. Odetchnął, sądząc, że Darski przybywa. Ale, ku jego zdumieniu, do jadalni wpadła Lola, sama, wzburzona i zaczerwieniona.
— Jest ten drań? — wołała zdaleka.
— Janusz przepadł! — odparł — Myślałem, że jesteście razem. Właśnie, chciałem dzwonić do ciebie! Nie wiesz, co się z nim stało?
Lola aż dusiła się ze złości.
— Janusz? Jaki Janusz! — krzyknęła — Zwyczajny łobuz i oszust!
— Co? — nic nie rozumiał.
— Pewne! — wyrzucała z siebie — Kanciarz, który nas oboje nabrał! Masz, czytaj... — wyciągnęła jakiś papier do Wręcza — Przed chwilą otrzymałam list od prawdziwego Janusza! Pisze do mnie z Paryża, że powodzi mu się świetnie i wysyła pieniądze, żebym zaraz przyjechała do niego...
Wręcz drżącemi palcami pochwycił list i przebiegł go szybko wzrokiem. Nie ulegało najlżejszej wątpliwości. Był datowany z przed trzech dni i pochodził, bezwzględnie, od Darskiego.
— Oj!... — stęknął, a w miarę czytanie na jego twarzy począł się rysować nietylko gniew, ale i przestrach.